To już roczek...
Dziś upłynął rok od wbicia pierwszej łopaty (a raczej łyżki koparki) na naszej budowie. Ten rok nauczył nas cierpliwości i szybkiego podejmowania decyzji oraz pozwolił stwierdzić, że nie warto przejmować się pogodą bo to i tak nie ma sensu. Prace nie ustawały nawet w największą zimę. Aha, no i w ciągu całego życia nie wydaliśmy w tak krótkim czasie tylu pieniędzy;). Nie sądziliśmy, że uda nam się zrobić tak dużo, Instalacje wewnętrzne są prawie gotowe, zostały już praktycznie tylko wykończenia. Tylko tyle i aż tyle .... Jak to się mówi - im dalej w las tym więcej drzew. Cieszymy się, że na razie udało nam się uniknąć zmory każdego inwestora - nierzetelnych wykonawców. Ci wybrani przez nas okazywali się bardzo solidni - może dlatego, że wybieraliśmy tylko tych z polecenia rodziny i znajomych. Zdarzyły się oczywiście drobne wpadki, ale przy ogromie pracy jaki został wykonany należy je uznać za drobiazgi które dało się łatwo poprawić.
W tym roku jednak się nie wprowadzimy. Po pierwsze musimy znaleźć źródło finansowania dalszych prac - niestety najpewniej będziemy musieli zwrócić się do jakiegoś banku:(. Po drugie chcemy aby dom dobrze wyschnął zanim się do niego wprowadzimy - na razie schnie bardzo wolno, zwłaszcza na dole po stronie północnej. Może w następną rocznicę będziemy już mieszkać, ale na razie czas nas nie goni.
Poza tym w poniedziałek wkroczyła do nas ekipa od CO i gazu. Chcą definitywnie zakończyć robotę. Potem wrócą tylko podpiąć gaz gdy już będziemy podłączeni do gazociągu. Zdjęcia z tego etapu wkleimy niebawem.